wtorek, 23 lutego 2010

Warsztaty wielkanocne

Tym razem nie będzie to filc, tylko układanie bukietów i przygotowywanie ozdób wielkanocnych.
Na warsztaty w roli prowadzących zaprosiłam absolwentów Akademii Sztuk Pięknych oraz Projektowania Przestrzeni. Oprócz zajęć praktycznych, uczestnicy będą mieli okazję zapoznać się z podstawami teoretycznymi łączenia kwiatów i tworzenia oryginalnych kompozycji. Młodzi artyści zajmują się zawodowo florystyką, dlatego są doskonale obeznani z najnowszymi trendami. Oczywiście wszystkie wykonane bukiety i ozdoby będzie można zabrać do domu. Materiały i kwiaty wliczone w cenę. Zainteresowanych zapraszam na stronę.

Miejmy nadzieję, że pogonimy wiosnę kwiecistymi zajęciami.

czwartek, 4 lutego 2010

Warsztaty filcu w lutym

Gorąco zapraszam na kolejne warsztaty filcowania pod koniec lutego!
Warsztaty odbędą się w dwóch grupach dla początkujących i zaawansowanych. Zajęcia potrwają 3-4 godz, będziemy filcować na mokro i na sucho. Koszt zajęć to 80 zł. Serdecznie zapraszam na sympatyczne spotkanie przy herbacie i wełnie :o)

Autor: Feel: c

Cytat ciekawego artykułu o Walonkach

Justyna Prus 03-02-2010, ostatnia aktualizacja 04-02-2010 00:07

"Wojłokowy but przestał być siermiężnym i bezkształtnym atrybutem rosyjskiej wsi. Walonki to dziś towar ekskluzywny
Powiedzenie "tępy jak walonek" odchodzi do przeszłości. Walonki zagościły w salonach mody i paradowanie w nich po Twerskiej w centrum Moskwy jest wręcz pożądane. Popularnym w Rosji australijskim uggom wyrasta poważny rodzimy konkurent. – Walonek długo kojarzył się z wiejską babuszką, żołnierzem albo myśliwym. To było jedyne obuwie, które było w stanie się zmierzyć z rosyjskim mrozem, ale trudno było mówić o jego walorach estetycznych – mówi "Rz" Olga Czernikowa, która od pięciu lat produkuje filcowe obuwie w autorskiej wersji. – Dzisiaj kupują je moskiewskie elegantki – mówi. Do jej pracowni w piwnicy na Leningradce trafiło już, jak twierdzi, pół rządu i cała plejada rosyjskich gwiazd.

Autor: Natalia Taranienko

Walonek uzależnia
Na półkach, na podłodze i w wiklinowych koszach w pracowni Czernikowej stoją setki par filcowych butów. Są klasyczne, szare, ale także czerwone, pomarańczowe, niebieskie, zielone. Wyszywane ręcznie w tradycyjne rosyjskie wzory. Z podeszwą i bez – tych można używać jako kapci albo nosić razem z krótkimi gumowymi kaloszami, gdy na dworze jest mokro.

– Ja swoje wkładam jak wstanę z łóżka. Potem tylko zmieniam na wariant wyjściowy. Zdejmuję, gdy idę spać – mówi Czernikowa.

– Nowe walonki są jednakowe, nie ma prawego i lewego. Po kilku godzinach noszenia dopasowują się idealnie do stopy. Wełna to materiał ekologiczny. Stymuluje zakończenia nerwowe, dlatego walonki są świetne przy problemach z krążeniem. W zimie grzeją, a latem trzymają temperaturę stopy – wylicza zalety filcowego buta.

Rosyjskie fabryki produkują rocznie ok. 4,5 mln par walonków. To niezbędna część ekwipunku żołnierzy, kolejarzy, nafciarzy, wszystkich, którzy pracują w chłodach. Ale oprócz smutnych roboczych wariantów fabryki zaczęły też produkcję butów "do miasta" – z kolorowymi wstawkami i ozdobami.
Autor: Natalia Taranienko
Filcowa manufaktura
Znawcy zachęcają jednak do noszenia butów zrobionych ręcznie. – To kwestia jakości. Można wypić kawę z automatu albo zaparzyć samemu. Tak samo jest z walonkami – tłumaczy Czernikowa. Za jakość trzeba jednak zapłacić – walonki "hand -made" kosztują od 200 zł nawet do 2 tys.

– Historia zatoczyła koło – mówi Czernikowa. Gdy walonki pojawiły się w XVIII wieku, były zarezerwowane dla najbogatszych. Dopiero pod koniec kolejnego stulecia opracowano tańsze technologie wytwarzania i buty stały się dostępne dla mas. – Dzisiaj to znowu towar ekskluzywny – ocenia.

Czernikowa stworzyła w swojej podziemnej pracowni rodzinną manufakturę. Filcu sporządzanego według tradycyjnych technologii dostarcza wuj. Wyszywaniem zajmują się Olga i jej mama Ludmiła. Interes się kręci, ale dla Czernikowej walonki to nie tylko biznes. – Zawsze martwiło mnie, że ludzie rzucają się na wszystko, co przychodzi z zewnątrz i zapominają o tradycjach, o tym, co nasze, rosyjskie – mówi. Cieszy się z popularności walonków, ale jest sceptyczna co do wersji "glamour". – Wolę się trzymać pewnego kanonu. Nie widzę potrzeby, by przyszywać do nich brylanty albo pisać "Kochanej teściowej" – żartuje. Prezentuje walonki na pokazach mody, promuje je w ramach projektów poświęconych ludowemu rzemiosłu. Może o nich opowiadać godzinami, nie spieszy się, nie wciska ich klientom na siłę. – Do walonków trzeba dojrzeć, ale potem już nie da się ich zdjąć – śmieje się.

Walonki są na topie – potwierdza to spacer po moskiewskich ulicach. Ich projektowaniem zajął się m.in. znany designer Wiaczesław Zajcew, który w ubiegłym roku prezentował swoją kolekcję walonek "Pret-a -porter de Luxe" w czasie Moskiewskiego Tygodnia Mody. "Prawdziwie rosyjska elegancja – u niego walonki nie wyglądają po błazeńsku, ale w połączeniu ze wspaniałymi rajstopami i ciepłymi paltami tylko podkreślają piękno kobiecych nóg" – pisał jeden z portali poświęconych modzie.

Zegar z walonka
Natalia Szczerbatiuk, moskiewska projektantka, organizuje zajęcia z ozdabiania walonek nawet podczas.... imprez korporacyjnych!

– Ludziom się podoba. Z takiej niepoważnej rzeczy jak walonki można zrobić prawdziwe dzieło sztuki – opowiada Szczerbatiuk. Jak się też okazuje, jest to obuwie wielofunkcyjne. – Z walonka można zrobić modną torebkę, wazę, a nawet zegar na ścianę. Wszystko zależy od tego, ile się ma fantazji – dodaje."

Rzeczpospolita